Jaworzniccy strażnicy miejscy po raz drugi, w stosunkowo niedługim czasie, ujęli osoby, które pozbywały się odpadów zwierzęcych w sposób niezgodny z prawem. Tym razem zamiast fotopułapki, kluczem do sukcesu okazała się czujność funkcjonariuszy, którzy przyłapali sprawców procederu na tzw. gorącym uczynku.
W maju ubiegłego roku jaworznicka Straż Miejska miała do czynienia z bliźniaczo podobnym problem w rejonie zalewu Sosina (więcej). Teraz zrzut odpadów pochodzących z obróbki mięsa dokonywany był w rejonie skrzyżowania obwodnicy Dąbrowy Narodowej z ul. Katowicką, na granicy Jaworzna z Sosnowcem.
- O problemie zawiadomił mnie nasz dzielnicowy z tego rejonu, który zauważył, że od jakiegoś czasu na administrowanym przez MZDiM terenie pojawiają się szczątki zwierzęce - wyjaśnia komendant Straży Miejskiej Artur Zięba. - Rodzaj wykroczenia był bardzo podobny do tego z Sosiny, dlatego niezwłocznie rozpoczęliśmy obserwacje terenu, także za pośrednictwem przenośnego monitoringu.
Okazało się, że sprawcy byli na tyle bezczelni, że zrzutu odpadów dokonywali nawet w środku dnia. Strażnicy ujawnili wykroczenie tuż przed południem, w piątek 23 stycznia. Podczas obserwacji terenu, funkcjonariusze zauważyli dwóch mężczyzn, którzy z samochodu dostawczego wyrzucali kości z obróbki mięsa oraz próbowali ukryć odpady z dni poprzednich w studzience burzowej.
W wyniku przeprowadzonych czynności wyjaśniających, okazało się, że sam rodzaj wykroczenia to niejedyne podobieństwo łączące tę sprawę ze zrzutem kości w rejonie Sosiny. Strażnicy ustalili bowiem, że pojazd, z którego dokonywano zrzutu nieczystości, jak i same odpady pochodziły z tej samej, jaworznickiej firmy, a odpadów nielegalnie pozbywali się ponownie pracownicy tego samego przedsiębiorcy.
- Ze względu na złożoność tego problemu zamierzamy nim zainteresować także inne instytucje. Sprawa na pewno będzie miała dalszy ciąg w sądzie, być może także na tym etapie uda się ujawnić nowe okoliczności - tłumaczy komendant Zięba.