Blank gif

Blank gif

Licznik zadłużenia miasta
Więcej informacji
Szczepienia przeciwko COVID-19 >
Jak załatwić sprawę
w Urzędzie Miejskim

Włoskie smaki

9 sierpnia 2012, 15:46

Ekskluzywne salony, gdzie mistrzowie nożyczek uczą się fachu i ulice, które nocą nie kładą się spać, a w dzień fascynują tajemniczą aurą starożytnych zabudowań – o Włoszech jakich nie znali opowiadają uczniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1, którzy odbywali fryzjerskie praktyki w Spoleto.

Młodzież z ZSP 1 odwiedziła Italię w ramach europejskiego projektu „Leonardo da Vinci”, który  umożliwia zagraniczne staże zawodowe uczniom z klas trzecich technikum. W zależności od kierunku kształcenia, praktykanci mieli możliwość zatrudnienia we włoskich salonach fryzjerskich, przedsiębiorstwach z branży remontowo – budowlanej oraz specjalistycznych serwisach samochodowych.

- Dla naszych podopiecznych to swoista szkoła życia - za granicą, bez nadzoru rodziców, musieli sprostać wymaganiom zawodowym, przestawić się na inną kulturę, odmienny styl i rytm pracy - opowiada Agnieszka Kloc, pedagog w ZSP1, która opiekowała się jedną z grup podczas wyjazdowych praktyk.

- Pracowaliśmy od wtorku do soboty, to taki przesunięty tydzień w porównaniu z polskimi realiami. Godziny pracy też się różniły: od 9 do 13, a potem od 16 do 20, pomiędzy jest sjesta, cudowna sprawa, którą chętnie przeniósłbym na polski grunt – relacjonuje Jarosław Warchoł, uczeń technikum fryzjerskiego.

- Najbardziej zaskoczyło mnie to, że Włoszki myją włosy tylko w salonach fryzjerskich, a więc odwiedzają je co najmniej trzy razy w tygodniu. W porównaniu z polskimi klientkami są bardziej odważne, ich fryzury są bardziej krzykliwe, awangardowe – opowiada Klaudia Mądzielewska, która dodatkowo zachwala otwartość, życzliwe przyjęcie i profesjonalizm swojego szefa, właściciela salonu Mauro. – Szef wypuścił mnie na głęboką wodę, pozwalał wykonywać wszelkie czynności przy włosach klientek. Dzięki temu wiele się nauczyłam – opowiada Klaudia.

Do wypowiedzi koleżanki wtrąca się Jarek i opowiada, że wizyta u włoskiego fryzjera to często wypad na pół dnia. Panie spotykają się nie tylko na ploteczki. Przyjaciółki umawiają się tam jakby szły do kawiarni, rozwiązują problemy życiowe, planują, zabierają ze sobą dzieci, często z wizytą przychodzą całe rodziny.

- A najśmieszniejsze jest to, że w tym zamieszaniu jest jakiś porządek, pracuje się super, na luzie – śmieje się Klaudia.

Ta specyfika pracy sprawia, że salony fryzjerskie urządzone są z większym rozmachem a wizyta w nich staje się pewną formą kultury. Są wydzielone miejsca na strzyżenie, pedicure, maseczkę upiększającą, kawę, prasę, telewizję i… kuchnia, gdzie można przyrządzić sobie coś na obiad.

Co jeszcze zaskoczyło młodych adeptów sztuki fryzjerskiej? We włoskim salonie funkcjonuje zadaniowy podział pracy: jedna osoba strzyże, inna farbuje, myje, jeszcze inna modeluje włosy. Włoski fryzjer musi mieć specjalne pozwolenie na używanie brzytwy, a poszczególne zakłady bardzo często produkują tylko na swój użytek sygnowane własną marką produkty do pielęgnacji i stylizacji włosów.

Nowe trendy dla Jaworzna

- Praktyki we Włoszech pozwoliły nam podpatrzeć najnowsze i na pewno inne niż u nas trendy w sztuce fryzjerskiej. To cenne, że będę mógł je proponować klientom w Polsce, w naszym mieście. Większość z nas dostała także propozycję powrotu i pracy we Włoszech. To kusząca propozycja, zwłaszcza przy obecnych tendencjach na rodzimym rynku pracy. Nie wykluczam że z niej skorzystam po skończeniu szkoły. Trzeba tylko podszlifować język – podkreśla Jarosław Warchoł.

Uczniowie są pod wrażeniem otwartości Włochów i przyjęciem przez pracodawców. Opowiadają o znanym wszystkim włoskim luzie w podejściu do pracy, ale podkreślają jednocześnie, że ze swobodą co do punktualności niekoniecznie jest tak komfortowo, jak utrwalają to stereotypy.

- Życzliwość, chęć pomocy, rozmowy na każdym kroku. To zaskakuje. Tam nawet zaczepki są kulturalne i miłe. Ludzie piją wino na ulicy, ale z kieliszków, z inną kulturą, nikt się nie upija – mówi Mądzielewska.

- Tętniące nocnym życiem klimatyczne miasteczka, z krętymi, wąskimi uliczkami, w których można się pogubić i zakochać – z rozrzewnieniem wspomina Jarek.

- I jedzenie, które ze zwykłego makaronu z sosem czyni poezję. Niezapomniany smak lodów, pinna, tiramizu, mimo obaw raczej nie tęskniliśmy za schabowym – żartuje Klaudia.

Do Polski przywieźli przede wszystkim zawodowe szlify, ale także tęsknotę za sennymi uliczkami Spoleto, urokiem włoskiej architektury, zabytkami, których piękna, jak twierdzą, nie odda ani kamera, ani klisza w aparacie. Młodzież podczas pobytu we Włoszech miała okazję podziwiać m.in. Asyż, Wodospady Terni, Perugie, odwiedzili także grób Jana Pawła II.

- Tych kamieni trzeba dotknąć, mają w sobie trudną do opisania tajemnicę. Rzym, Watykan… Majestat, ogrom, specyficzna przestrzeń tych miejsc po prostu poraża – zachwyca się Jarek.