Serce miasta - Rynek
Rynek to serce miasta – tak było dawniej, tak jest i dziś. Przez wieki zmienił się jego wygląd i pełnione funkcje. Dziś ma być to miejsce spotkań i wypoczynku, miejsce tętniące życiem i radością jego mieszkańców. A jak było przed wiekami?
Dzisiejszy rynek należy do nielicznych, którego położenie nie uległo większym zmianom od ośmiu stuleci, kiedy na początku XIII wieku powstały w naszej okolicy pierwsze osady. W tym miejscu było tzw. Nawsie, tutaj zbiegały się wszystkie drogi lokalne. Tutaj również zbudowano kościół parafialny w latach 1326-1335, pod wezwaniem św. Wojciecha. Była to niewielka budowla drewniana, otoczona cmentarzem. W latach 1532- 1558 wybudowano pierwszy kościół murowany. Południowo-zachodnią stronę wspomnianego Nawsia zajmował kościół z typowym dla swego czasu zapleczem w postaci cmentarza parafialnego i gospodarstwa plebańskiego.
Natomiast po drugiej stronie Nawsia – północno-wschodniej - rozciągało się tzw. sołtysostwo (okolica od ul. Pocztowej do Sławkowskiej). Było to spore gospodarstwo rolne (około 60-120 ha) własność biskupa krakowskiego, będące w okresowej dzierżawie. Był tam budynek mieszkalny tzw. dwór, gdzie mieszkał dzierżawca z rodziną, zabudowania gospodarcze, ogrody a za nimi pola uprawne.
Przez cały okres staropolski był to rodzaj centralnego placu, przy którym skupiało się społeczne życie ówczesnych mieszkańców. Z jednej strony – kościół, domena życia duchowego i z drugiej – tzw. pański dwór, czyli obowiązki życia doczesnego.
Przez plac przechodziła również główna linia komunikacyjna, biegnąca do Sławkowa, gdzie znajdował się zarząd dóbr biskupa tzw. klucza sławkowskiego oraz do gościńca prowadzącego do Chrzanowa, lokalnego miasteczka targowego.
W 1789 roku jaworznickie dobra biskupa krakowskiego zostały, dzisiaj powiedzielibyśmy, znacjonalizowane, wtedy nazywało się to – dobra narodowe. Dzierżawcy tego majątku – Franciszek Kownacki i Aleksander Romiszowski dokonali odkrycia węgla kamiennego i w latach 1788-1792, rozpoczęli jego eksploatację.
Najważniejsze zmiany przyniosła działalność Feliksa Radwańskiego – senatora Rzeczpospolitej Krakowskiej. Po raz pierwszy gościł w Jaworznie w 1815 roku, kiedy przejmował protokólarnie naszą okolicę od urzędników byłego księstwa Warszawskiego. Później wizytował miejscowe kopalnie i cynkownie, w 1825 roku w czasie kolejnej inspekcji zainteresował się centralnym placem w Jaworznie. Stwierdził ogromne zaniedbanie tej okolicy, opisując, że znajdują się tutaj: „najnieporządniejsze zabudowania domów plebańskich i włościańskich, zagrażają spłonieniem całej wsi”. Dotyczyło to również zabudowań dawnego dworu, gdzie znajdowała się pierwsza kancelaria górnicza, o której Radwański tak pisał –„ murowaniec pod imieniem kancelarii raczej do więzienia, niżeli do użytku publicznego podobny”. Nie lepiej sytuacja przedstawiała się po stronie kościelnej placu, kościół był dobrze zaznaczony zębem czasu, ale przede wszystkim był za mały – „w trzech częściach za kościołem ludność podczas nabożeństwa stać musi„
Niezbędne było postawienie nowej austerii na miejscu walącej się karczmy, a poza tym stworzenie miejscowego targowiska. W tym czasie w Jaworznie odbywały cotygodniowe targi, które powstały spontanicznie, nastawione głównie na ludność robotniczą.
Raport Radwańskiego nie ograniczał się do przedstawienia faktycznego stanu rzeczy, ale zaproponował rozwiązanie w formie sporządzenia planu generalnej przebudowy i zorganizowania dawnego Nawsia w formie odpowiadającej tamtym czasom. Zaproponował, więc stworzenie na tym miejscu centrum –„ tak, by się należało na przyszłość urządzić, żeby czyniła postać małego rynku, otoczonego murowanymi domami z pomocą skarbową mającymi się postawić.”
Radwański rozwiązał również sprawę targowiska, które całkowicie usunął z planowanego rynku, organizując w pobliżu teren tzw. małego rynku.
Według projektu Radwańskiego, należało teren uporządkować i planowo zabudować pod nadzorem i pomocą finansową czynników rządowych. Wtedy potrzebą było stworzenie miejsca tętniącego życiem, centralnego ośrodka kształtującego się miasta, do którego prowadziły wszystkie drogi, a dla mieszkańców stanowiło centrum codziennego życia.
To właśnie Feliks Radwański po raz pierwszy nazwał plac – rynkiem i jego plan nawiązywał do tradycji rynku miejskiego, który znany był od wczesnego średniowiecza.
Feliks Radwański sporządził swój raport w 1825 roku i uzasadnił swoją koncepcję budowy rynku – upiększeniem wsi rządowej Jaworzno. Nie zdążył jednak jej zrealizować, ponieważ zmarł w 1826 roku. Ale jego projekt został zaaprobowany przez krakowskie władze i przez następne lata konsekwentnie realizowany. W południowej stronie wybudowano austerię, czyli zajazd dla przyjezdnych gości. W pobliżu kościoła, wybudowano pierwszą szkołę, a obok niej tzw. wikarówkę, w której znajdowały się mieszkania dla księdza wikariusza oraz organisty. Budynki zachowały się do dzisiaj na rogu ul. Sławkowskiej.
Zwyczajem tamtej epoki na rynku wybudowano studnię, ogólnodostępną, ale przede wszystkim służącą do celów gaśniczych w razie pożaru. U wylotu ulicy Stojałowskiego, stał budynek szpitala tzw. górniczego, przeznaczony dla załogi jaworznickich kopalń. Ciekawostką jest fakt, że w tym celu przebudowano spichlerz dawnego folwarku. Miało to miejsce w styczniu 1843 roku.
W latach 1830-1833, czyli zaledwie w ciągu trzech lat, dokonano przebudowy kościoła, polegającej przede wszystkim na jego znacznym powiększeniu.
Tak się złożyło, że w tym czasie stanowisko budowniczego okręgu krakowskiego, dzisiaj powiedzielibyśmy naczelnego architekta, zajmował Feliks Radwański, syn senatora. To jemu przypadło dzieło realizacji zamysłów i koncepcji ojca. Można powiedzieć, że ojciec rozpoczął, a syn skończył dzieło budowy jaworznickiego rynku. Na pewno Radwański-syn z racji zajmowanego stanowiska nadzorował wszystkie roboty budowlane. Był również projektantem pewnych rozwiązań architektonicznych i przestrzennych.
Władze krakowskie przewidywały nadanie praw miejskich i dlatego przez okres dwudziestolecia 1826-1846 prowadziły konsekwentną politykę inwestycyjną w Jaworznie. Stosownie do panujących w tamtej epoce wyobrażeń o wyglądzie miejskiej zabudowy, centralny plac zwany rynkiem miał świadczyć o przemianie urbanizacyjnej dawnej wsi. O planowej działalności w tym zakresie świadczy fakt, że ustalono konkretny termin zakończenia jaworznickiego projektu – oficjalne nadanie praw miejskich wyznaczone zostało na listopad 1846 roku. Niestety w tym czasie Rzeczpospolita Krakowska przestała istnieć i do aktu nadania praw miejskich nie doszło.
Polityczne wypadki udaremniły plany związane z formalnym uznaniem praw miejskich, ale pozostały materialne świadectwa przebudowy, z których tzw. rynek jest najlepszym przykładem. Formalnie rzecz biorąc rynek był charakterystyczny dla rozwoju osad miejskich. Jaworzno przez okres, co najmniej siedmiu stuleci było wsią, a więc nie mogło posiadać rynku. Natomiast „dorobiło” się rynku, który został architektonicznie i przestrzennie zorganizowany myślą i czynem, głównie dwóch panów – Feliksa Radwańskiego ojca i syna.
Obaj panowie Radwańscy w szczególny sposób zasłużyli na wdzięczną pamięć dzisiejszych mieszkańców naszego miasta.
Ciekawe miejsce + pomysł = Geosfera
Kamieniołom wzdłuż dzisiejszej ul. Św. Wojciecha to doskonały przykład, jak dawne tereny przemysłowe można dostosować do realiów i potrzeb współczesności. Jeszcze kilka lat temu nikt nie przypuszczał, że dawne wyrobisko dolomitu będzie chętnie odwiedzanym przez mieszkańców miejscem spacerów i rekreacji. Konsekwencja i determinacja Prezydenta Miasta opłaciła się. Dzisiejsza Geosfera ma szansę stać się wyróżnikiem miasta w całym regionie.
W 1883 roku spółka przedsiębiorców z Bielska (Hechter, Josephy) założyła Przedsiębiorstwo Wapna i Cegieł Pierwszej Galicyjskiej Fabryki Portland Cementu „Szczakowa”. Spółka wykupiła teren w okolicy Pieczysk i wybudowała cementownię, która została drugą w kolejności chronologicznej na ziemiach polskich. Portland cement wynaleziony został w 1824 roku, pierwsza cementownia na ziemiach polskich powstała w 1857 roku w Grodźcu.
Produkcja cementu w Szczakowej uruchomiona została w 1885 roku, cementownia zatrudniała 200 robotników i produkowała – 6 tys. ton cementu rocznie. W toku kolejnej modernizacji w latach 1905-1910 produkcja cementu osiągnęła poziom – 150 tys. cementu rocznie. Zatrudnienie osiągnęło poziom 1100 robotników, zakład był powszechnie znany, liczący się w skali cesarstwa Austro-Węgier. Realizowano również eksport cementu do królestwa Prus. Cementownia odegrała ogromną rolę w rozwoju Szczakowej i uzyskaniu praw miejskich w 1896 roku. W Pieczyskach zbudowano osiedle mieszkaniowe dla pracowników administracji i robotników. Wśród budynków wyróżniała się willa dla dyrektora otoczona ogrodem.
Po pierwszej wojnie światowej, w warunkach odrodzonego państwa polskiego zakład osiągnął jeszcze lepsze wyniki. W latach 1920-1936 dyrektorem był inż. Zdzisław Krudzielski, który podjął trudne zadanie modernizacji. Wybudowano wtedy w Szczakowej dwa piece rotacyjne, które były nowością techniczną. Z tego jeden z nich był największy na świecie. Wprowadzono system automatycznego pakowania cementu oraz silosy do jego magazynowania. Uruchomiono nowy zakład tzw. Worek, wytwórnię opakowań papierowych na cement. W 1933 roku rozszerzono asortyment o produkcję płyt wiórowo-cementowych Suprema, wapna hydraulicznego oraz znacznie zwiększono produkcje dolomitu hutniczego. Nazwa cementowni w Szczakowej znana była w całej Europie, ale również na kontynencie obu Ameryk. Sprawił to znaczny eksport wyrobów, który wzrastał lawino w tym czasie.
Dalszy wzrost produkcji nastąpił po drugiej wojnie światowej. Roczna produkcja cementu na poziomie – 250 tys. ton, wzrosła do – 350 tys. to. Produkcja dolomitu utrzymywała się na poziomie 70 - 75 tys. ton. W latach 70.XX wieku trwała kolejna rozbudowa zakładu, dla załogi wybudowano nową szatnię, przychodnię lekarską i hotel robotniczy.
Kryzys socjalistycznej gospodarki przyniósł między innymi ograniczenie produkcji cementu. W 1980 roku zatrzymano produkcję cementu w Szczakowej. Pozostawiono tylko wyrób materiałów ogniotrwałych i przyjęto nazwę – Zakłady Dolomitowe Szczakowa w Jaworznie. To był ostatni etap słynnej cementowni, której wyroby docierały na obie półkule ziemi. Niemal dokładnie w 100-letni jubileusz jej powstania, została zlikwidowana.
Zapleczem surowcowym były tereny kamieniołomu, które aktualnie organizowane są, jako park Geosfera.
Autobusem przez lata...
Podróż autobusem to dziś nie lada komfort, szczególnie naszym – jaworznickim. Cicho, wygodnie i bezpiecznie. Kto jedzie dalej może wyciągnąć telefon i poserfować w Internecie, bowiem prawie połowę autobusów wyposażono w ogólnodostępną i bezpłatną sieć Wi-Fi. Od czytania może oderwać jedynie komunikat Systemu Informacji Pasażerskiej, że zbliża się przystanek do którego zmierzamy i trzeba wysiadać. Tego wszystkiego mieszkańcy sąsiednich miast mogą nam tylko zazdrościć. Możemy pochwalić się nowoczesnym taborem, w pełni niskopodłogowym, co jest szczególnie ważne dla osób o ograniczonej mobilności. Komunikacja w naszym mieście sukcesywnie zmienia się, wzbogacając się o kolejne udogodnienia będące realną odpowiedzią na oczekiwania pasażerów. Trzeba przyznać, że przyzwyczajamy się do nowinek niemal błyskawicznie. I kto dziś pamięta, że jeszcze dekadę temu w naszym mieście królowały Ikarusy, Jelcze i sfatygowane niemieckie MANy?
"W Jaworznie jak w Londynie"
Przeobrażanie się jaworznickiego przewoźnika w dobrze zorganizowane i świadczące wysokiej jakości usługę przewozową przedsiębiorstwo miało swój początek już w 2000 roku, kiedy to ówczesne władze spółki próbowały przeprowadzić pierwszą "komunikacyjną rewolucję" - pasażerowie mieli przede wszystkim podróżować w lepszych niż dotychczas warunkach.
Z perspektywy czasu trudno uznać, że jakościowa zmiana, której symbolem stały się piętrowe MANy, zakończyła się pełnym powodzeniem. Pomysł polegał na zastąpieniu przestarzałych jaworznickich autobusów, wśród których przeważały węgierskie, ponad 20-letnie Ikarusy i, niewiele młodsze, Jelcze rodzimej produkcji, wysłużonymi do granic możliwości autobusami z Niemiec. To, czego nasi zachodni sąsiedzi chcieli się pozbyć trafiło do nas, jako symbol niby-luksusu. Co prawda kosztowały stosunkowo niewiele i były nieco młodsze, wszakże wcześniej zdążyły kilkukrotnie okrążyć świat – na licznikach niektórych widniało bowiem grubo ponad 750 tys. kilometrów.
Piętrowy MAN jednakże był pojazdem wyróżniającym się, niemal kultowym. Nie lada frajdą było siedzieć na piętrze tego autobusu i podziwiać krajobraz za oknem. Prawdziwymi szczęściarzami byli ci, którym udawało się zająć miejsca w pierwszym rzędzie, nad kierowcą, bowiem z tego miejsca widok był wprost doskonały. Nikt na Śląsku nie miał dostępu do podobnych atrakcji – Jaworzno stało się pod tym względem podobne do Londynu, z jego czerwonymi piętrowymi autobusami.
Niestety, na widokach kończyły się zalety tych pojazdów. Jaworznicki "piętrus" służył wcześniej przez 15 lat – był głośny, niewygodny i palił jak smok. Schody na piętro były tak wąskie, że trudno było się na nich wyminąć. Był jeszcze jeden feler, o którym wiedzieli tylko pracownicy PKM. Przy dużym natłoku pasażerów podłoga na piętrze niebezpiecznie się uginała. Autobus nie był gotowy na taką ilość pasażerów. Mimo to jeździł dzielnie, obok pozostałych autobusów różnych marek – Jelczy, Ikarusów, MAN-ów, Scanii, a nawet Mercedesów i Volvo – oczywiście pomalowanych w kolorach dowolnych. Były czerwone, niebieskie, żółte, czarne. Wiele je różniło, ale miały też wspólny mianownik: były niewygodne i przestarzałe.
W drodze ku przyszłości
Podkreślmy – jeszcze dziesięć lat temu niewielu wierzyło, że jaworznickie PKM, borykające się z własnymi finansowo-organizacyjnymi problemami, kiedykolwiek stać będzie na to, aby zaoferować mieszkańcom komunikację miejską na europejskim poziomie.
- Metodą małych kroczków dogoniliśmy Europę - mówi Zbigniew Nosal, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej Sp. z o.o. w Jaworznie. - W 2005 roku wprowadziliśmy kartę miejską – nośnik biletów elektronicznych. Nie jest przesadą stwierdzenie, że była to absolutna rewolucja w skali kraju. Takiego systemu wiele miast nawet dziś nam zazdrości. Rozpoczęła się wymiana wiat przystankowych, a firmowa kolorystyka została w przemyślany sposób ujednolicona. W końcu sięgnęliśmy po pieniądze unijne z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego „Realna odpowiedź na realne potrzeby”, aby zakupić nowoczesne autobusy z najwyższej półki.
Stało się to pod koniec 2010 roku. Na jaworznickie drogi, dzięki niemal 22 milionom dotacji, wyjechało 30 niskopodłogowych autobusów. Cichych, bezpiecznych i przyjaznych pasażerom i środowisku. W ślad za tym na kluczowych przystankach sieci komunikacyjnej pojawiły się tablice elektroniczne informujące pasażerów o rzeczywistym czasie przyjazdu autobusów z uwzględnieniem ewentualnych opóźnień. W owym czasie w naszym mieście była to absolutna nowość, dziś stanowiąca stały element infrastruktury przystankowej.
- Staramy się iść z duchem czasu. Już dziś nasi pasażerowie dzięki dedykowanemu serwisowi kiedyprzyjedzie.pl mogą bezpłatnie sprawdzić w telefonie komórkowym przyjazdy autobusów do dowolnego przystanku z uwzględnieniem aktualnych opóźnień, a dyspozytorzy błyskawicznie ustalić pozycję pojazdów na trasie, ponieważ ruch autobusów nadzorowany jest za pomocą systemu lokalizacji GPS. Pasażerowie mogą także swobodnie korzystać w podróży z sieci internetowej w pojazdach objętych dostępem do bezpłatnej sieci WiFi. Od ubiegłego roku w 25 naszych autobusach funkcjonują automaty biletowe. Podróżni nie posiadający karty miejskiej mogą zapłacić za przejazd bez konieczności angażowania kierowcy, ponieważ obsługuje ich automat, w którym płacą gotówką albo zbliżeniowo - kartą płatniczą. Transakcja jest szybka i bezpieczna - wyjaśnia Zenon Torba, wiceprezes PKM Sp. z o.o w Jaworznie.
PKM w sieci
Jaworznickie przedsiębiorstwo przeszło długą drogę unowocześniania taboru i zadbania o komfort podróży pasażerów. Niedawno rozstrzygnięty został przetarg na trzy fabrycznie nowe, niskopodłogowe autobusy przegubowe, które zastąpią dotychczas wykorzystywane pojazdy. Oprócz wszelkich stosowanych już rozwiązań (System Informacji Pasażerskiej, elektroniczne kasowniki, bezpłatny dostęp do internetu poprzez sieć WiFi) nowe pojazdy będą wyposażone w klimatyzację przestrzeni pasażerskiej, co jeszcze bardziej zwiększy komfort podróży. Nowością jest również wprowadzona od 1 kwietnia 2014 roku możliwość zakupu biletów okresowych przez internet pod adresem https://kartamiejska.pl/jaworzno – wygodnie, o każdej porze, bez wychodzenia z domu, bez konieczności wizyty w stacjonarnym punkcie sieci sprzedaży.
15.000 – tyle wynosi średnia miesięczna sprzedaż biletów przy użyciu automatów biletowych.
56 – tyle niskopodłogowych autobusów jeździ po Jaworznie. Przeszło połowa z nich to pojazdy fabrycznie nowe zakupione w 2010 roku w ramach projektu unijnego.